Młyn Lewina

ml

s. 153-155

Szerokie pole, nie obawiajmy się więc niczego. Największym polem co prawda jest pole cmentarne. Przejdź się tylko wzdłuż jakiegoś rzędu grobów, choćby i tu, w Brodnicy. Jak się to wszystko pomieszało! Jakże mało uprzednich prób porządkowania. A wszyscy śpiewali: „Raduj się, o duszo moja”. I, jak to dalej brzmi w tej pieśni: „Daj w radości i pokoju opuścić ten padół znoju”.
W radości i pokoju.
Jak to się właściwie dzieje, że można to wszystko tak po prostu wyśpiewać? Zabierajcie ciało, dobytek, cześć, żonę i dzieci.
Daj ten padół opuścić?
Weiszmantel jest na miejscu. I siedzi koło naszego Habedanka.
Gdzie masz skrzypce?
Tam, mówi Habedank.
A więc o jedenastej, mówi Weiszmantel.
A więc jeszcze dwie wódeczki.
A potem stoją na cmentarzu.
Stoi tam również i ksiądz. Pozdrawia Habedanka i Weiszmantla jak starych znajomych. Popatrzcie tylko, ksiądz z tymi Cyganami! powiada żałobna wdowa, która musi stać na samym przedzie, jak się należy, teraz zaś, kiedy się wszyscy muszą zebrać i jeszcze nie zebrali, snuje się jak spłoszona kura od gromadki do gromadki, od grupki do grupki, i stara się wszędzie zrobić odpowiednie wrażenie, ponieważ w każdym razie musi stać na samym przedzie.
Na koniec modlą się pospólnie za tego, kto następny umrze. I wtedy Weiszmantel sobie popłakuje.
A potem dzieli się i dziedziczy, i przepija schedę. Wraz z osieroconymi żałobnikami. Którzy mówią tylko: Ty dostaniesz te trzy ubrania i bieliznę, tę zbyteczną, ja wezmę tylko lokomobilę, i tak zepsuta, co myślisz. No tak, na miły Bóg, człowiek potrzebuje przezcież jeszcze gotowizny na koszta reperacji.
Tak to bywa na stypach.

Johannes Bobrowski, Młyn Lewina, 34 zdania o moim dziadku, Warszawa: Czytelnik, 1967.

Tyt. oryg.: Levins Mühle, 34 Sätze über meinen Großvater, 1964

Dodaj komentarz